Bramy ogrodu
Dla J.
Poranek już ze snu się budzi
światłem po ścianach pokoju błądzi
i w każdy kąt zagląda
za chwilę i ja się do reszty rozbudzę
i do swej pracy ruszę.
Pościel pachnie jeszcze twoim ciepłem
na poduszce pozostał odcisk twojej
głowy,
a ja pamiętam jeszcze
wieczorną gorąc ust twoich
i jak mnie twój język na pokuszenie
wodził.
Zamknąłeś mnie wtedy w swoich ramionach
rozbudziłeś uśpione żądze
uniosłeś do bram rozkoszy
by tam ze mną pić słodki nektar
z kielicha namiętności.
Poranek natrętnie puka już do okien
i zmusza mnie do wstania,
a w głowie kołacze się myśl radosna,
że wieczorem znowu się spotkamy
u bram ogrodu pożądania.
Komentarze (9)
Tylko pozazdrościć... dużo szczęscia zyczę :)
Miło sie czyta takie wiersze...
rozmarzyłam się...Bardzo fajny wiersz
Oby kielich był zawsze pełny :)
U bram ogrodu pożądania-ładnie powiedziane:))
Ładnie, romantycznie, ale myślę, że byłoby ładniej w
drugiej gdybyś napisała w drugiej zwrotce, trzecim
wersie; wieczorny żar twoich ust.Wiersz nieregularny.
...ładny i ciepły wiersz...z nadzieją i tęsknotą
pokonasz ten dzień...Pozdrawiam :)
cięzki dzień przed tobą tak katowac sie do
wieczora..fajnie :):):)
to piękne masz wieczory i watro do nich wracać+
piękna świadomość że po trudach dnia zatopisz się w
ramionach Ukochanego spijając nektar miłości, czułości
i delikatności- chciałoby się nie wstawać- by te
chwile wiecznie trwały....ładnie u
Ciebie....Pozdrawiam:)