Bratanek Novalisa
Zniewolony,
łzami opętany posyła w próżnię niemy
krzyk.
Kroplami rosy maluje tęsknotę na szklanej
granicy prywatności.
Złocisty płomień to wspomnień znak
gdy z tchnieniem nocy żegnał się z
światem,
jej dotyk był bramą do snów.
Wraz z śpiewem poranka zabrzmiał lęk
Czy to głos jej?
Nie, to gitary dźwięk.
Rytaulne słowa niewypowiedziane,
niezaspokojony znów miłości żar.
Śle papierowych gońców, czarnym napojem
uskrzydlając ciało.
Ciepła szept, czy to oddech jej?
Nie, to świecy gorący podmuch.
Wpatrzony w niebo, zjednoczony z
mrokiem
Kim jest w szklanej substancji odbicie?
Kim jest płaczący cienia cień?
Bratankiem Novalisa ów nocy utęskniony.
Sprzymierzeniec dusz błogosławionych
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.