Brnę
Opętana szałem istnienia
brnę
przedzierając się przez korzenie
bijąc głową w podstawy skał
przekopuję tunel ku powierzchni
Nie widzę światła-
na przepadłe brnę
zwalczam gąszcze niepewności
szukając upragnionej krainy
śmieję się w twarz przeciwnościom
nie powiedziano mi,
że to nie w tę stronę
Wbrnęłam w niedowybrnięcia
i nie brnę już
po części gniję, po części usycham
z tęsknoty za światem powierzchni
tunelem odlatują klaustrofobiczne
marzenia
lecz ja nie idę już spowrotem
po zgniłouschłej skórze
toczy się ogromna łza-
niespełnienie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.