Bu-t(n)y
/kilka prozaicznych słów o obuwiu/
Dotarłam do wymarzonej łąki i strumienia.
Tyle czasu żyłam w przeludnionym
mieście.
Zdarłam wiele nawierzchni i butów. Koszty
wędrówek - rosły. Paradoksalnie, chcąc
zmniejszyć wydatki, kupowałam najtańsze
obuwie. Większość ludzi wie, że takie
postępowanie jest nielogiczne. Nauczona
doświadczeniem, zrozumiałam na czym polega
mądra inwestycja. Póki co, nosiłam barwne
bazarowe sklejki - imitacja, zanim rozpadła
się, poraniła stopy. Przybywało blizn i
odcisków.
Po latach, skończyły się dochody,
oszczędności i podrożała polisa na życie.
Kilka sekund przed wpadnięciem do
toksycznego dołka - parszywe buty pozostały
na cementowej krawędzi. Szybko znalazły
miejsce na zadbanych stopach nieznanej
paniusi. Pasowały idealnie /jak zawsze - na
początku/
Wielu przechodniów współczujaco kiwajac
głowami, przyspieszało kroku. Nieliczni
zatrzymawszy się w biegu, rzucali
groszami, dobrych rad. Większość,
poirytowana - kazała brać się w garść.
Dusiłam się, to wtedy ktoś wziąwszy w
ramiona, przeniósł do miejsca, o którym
mowa w pierwszym wersie. Na zakończenie
dodam, że uczę się sztuki chodzenia - boso.
Komentarze (40)
Czasami tak lepiej - "na boso" - nie tylko zdrowo, ale
też lekko, bo bez złudzeń :-)Pozdrawiam ciepło :-)
Pięknie zakończyłaś Donno, romantycznie, też bym tak
chciała...(jak postać w tekście), a nie raz mnie buty
zmasakrowały:) I ten początek, i zakończenie, ech...
Buty to buty, ale w opisanej historii mogą mieć
szerszy zasięg, znaczenie... tak jak z chodzeniem na
boso/czy boso :)
Tytuł trochę "udziwniłaś", nie za bardzo ? Może bez
myślnika, bo trochę się połamałam na nim :))
Pozdrawiam Donno, fajnego dnia
Dziękuję Panstwu za wgląd i pozostawione komentarze.
Moc serdeczności.
a w tytule widzę but(n)y :)
chodzimy boso lub na bosaka
Świetny tekst, fajnie się czyta.
"zdarłam wiele butów na betonowej nawierzchni"
"uczę się sztuki chodzenia boso" bez - na
Serdecznie pozdrawiam :)
chodzenie na boso uruchamia receptory czuciowe, a do
tego jest bardzo poetyckie.
serdeczności Danusiu :)
Cieszę się Danusiu, iż udało mi się
wejść w Twój wiersz/a z tym bywa niestety różnie.../
wybacz, że się rozpisałam, może za bardzo...
Miłej niedzieli i tygodnia również Danuś życzę.
Podziwiam Twój piękny tekst...lubię Cię czytać
Danusiu.
Pozdrawiam :)
Tak już jest ze źle dobranymi butami, uwierają,
ocierają stopę, zostawiają blizny... To tak, jak rama,
w której nas osadzono... Masz rację, warto spróbować
bez tego balastu, na bosaka, ale szczęśliwie.
Pozdrawiam Danusiu :)
pięknie piszesz ...często w życiu uczymy się chodzić
od nowa ... to choroba wyniszcza nas ...ale ważne jest
być zawsze sobą i kochać życie tak jak Ty kochasz i
jak ja ...
buty- butom nierówne, a jeśli jeszcze dochodzą do tego
życiowe bunty- niezły galimatias wychodzi. (a tak
nawiasem -uwielbiam na bosaka)
Obuwie zdziera się o wiele szybciej od człowieka.
To refleksje nie o butach, lecz o życiu.
A chodzenie boso ma pozytywny wpływ na organizm. :)
Pozdrawiam serdecznie w słoneczny, aczkolwiek chłodny,
niedzielny poranek. :)
Grażynko dziękuję za fantastyczną analizę tekstu.
Pozdrawiam ciepło i zycze miłej niedzieli o
nadchodzącego tygodnia.
Wszystkim czytelnikom bardzo dziękuję za okazane
zainteresowanie powyższym tekstem.
Moc ciepłych serdeczności.
P.S
Życzę butnemu posiadaczowi zamrażarki, by jego
wszystkie żarówki przyciągające ćmy się potłukły:)