Bu-t(n)y
/kilka prozaicznych słów o obuwiu/
Dotarłam do wymarzonej łąki i strumienia.
Tyle czasu żyłam w przeludnionym
mieście.
Zdarłam wiele nawierzchni i butów. Koszty
wędrówek - rosły. Paradoksalnie, chcąc
zmniejszyć wydatki, kupowałam najtańsze
obuwie. Większość ludzi wie, że takie
postępowanie jest nielogiczne. Nauczona
doświadczeniem, zrozumiałam na czym polega
mądra inwestycja. Póki co, nosiłam barwne
bazarowe sklejki - imitacja, zanim rozpadła
się, poraniła stopy. Przybywało blizn i
odcisków.
Po latach, skończyły się dochody,
oszczędności i podrożała polisa na życie.
Kilka sekund przed wpadnięciem do
toksycznego dołka - parszywe buty pozostały
na cementowej krawędzi. Szybko znalazły
miejsce na zadbanych stopach nieznanej
paniusi. Pasowały idealnie /jak zawsze - na
początku/
Wielu przechodniów współczujaco kiwajac
głowami, przyspieszało kroku. Nieliczni
zatrzymawszy się w biegu, rzucali
groszami, dobrych rad. Większość,
poirytowana - kazała brać się w garść.
Dusiłam się, to wtedy ktoś wziąwszy w
ramiona, przeniósł do miejsca, o którym
mowa w pierwszym wersie. Na zakończenie
dodam, że uczę się sztuki chodzenia - boso.
Komentarze (40)
Witaj Danusiu
No cóż, z pewnością buta nie jest dobrą rzeczą, czasem
bywa i tak, że emocje biorą górę, coś palniemy, a ktoś
nas bierze za butnego, albo np ktoś nas ocenia
całościowo, nie znając nas, ale wydaje o nas opinię i
wówczas możemy ostro zareagować, tym bardziej, jeśli
ktoś widzi u nas źdźbło, a u siebie belki nie,
zatem bywa i tak, że ta nasza niby buta butą wcale nie
jest... Sorry to tak na marginesie, wiem, że wiersz
nie o tym, no cóż z pewnością warto zainwestować w coś
co jest solidne i nam posłuży, tak jak te przysłowiowe
buty, nawet jeśli z wyprzedaży, to jednak niech to
będzie skóra, ja tak robię, wolę dołożyć i wówczas
służy na dłużej, wiem, że but to tylko rekwizyt, no
cóż
tak bywa, że toksyczne miejsca lepiej zamienić na
miejsce "z łąką i strumieniem" nawet jeśli trzeba na
nowo uczyć się chodzić, dobrze gdy znajdziemy ramiona,
które nas w takie miejsce przeniosą, czyli jeśli mamy
pomocną dłoń, mamy przyjaźń, na której możemy polegać,
a poza tym sklejki, nie są fajne, bo muszą się w końcu
rozsypać, tak jak i pozorny blichtr też jest tylko
pozorem niestety, cóż z tego, że świeci ciepłym
blaskiem, gdy w
środku stoi wielka zamrażarka?...
Mimo tego niektórym ona nie przeszkadza, tym
bardziej,że na ogół jest ona niewidoczna, szybko
pojawiają się ćmy, które lecą do jego blasku, ale po
pewnym czasie mogą opalić sobie skrzydła, bo historia
lubi się powtarzać...
Dobrego dnia Danusiu życzę,
dobrych "butów" też :))
Dusiłam się, to wtedy ktoś wziąwszy w ramiona,
przeniósł do miejsca, o którym
mowa w pierwszym wersie.
Szczęście w nieszczęściu, że obok dołka przechodził
"but" do pary, z prawdziwej skóry :)
"rucało groszami" - napisałabym: rzucali, bo
"Nieliczni" :)
Jakoś nie chwytam roli łącznika w tytule(?)
Dumni i butni krzyczymy - moja sprawa, moje buty! A
Dana zdejmuje swoje, nawet sandały zbędne... Jak
lekcja pokory (?)
Nie wiem czy dobrze czytam, ale tak mi się...
Pozdrawiam, Danusiu. :)
Dołączam moje skojarzenie:
https://www.youtube.com/watch?v=sQjEE1l7UDs
Monika Olejnik ponoć ma 200 par butów.
A inne gwiazdy jeszcze więcej.
Można!
A nie rozpaczać.
Boso to wszyscy skończymy.
Czasem warto pobiegać na bosaka, piczuć stopami
ziemię...jako dzieci tylko tak biegaliśmy...
pozdrawism barco serdecznie
Witaj Danusiu:)
Jak mawia moja siostra "nie stać mnie na tanie rzeczy"
Coś w tym jest:)
Chyba brakuje mi "mnie" w ramiona ale nie wiem:)
Pozdrawiam serdecznie:)
jak małe dziecko:)
bardzo treściwie, bardzo - mimo krótkiego w sumie
tekstu - znajduję tu zawartość niejednej powieści...
Chodzenie po życiu, w butach i na boso,
różnymi drogami, prostymi i z ukosa.
Miłego weekendu Danusiu, zrzuciłaś winę na buty.
Pięknie Danusiu piszesz. Wywnioskowałam,że nie tylko o
buty tu chodzi i ja kończysz że uczysz się chodzenia
na boso.
Podziwiam Twoje piękne, mądre pomysły na wiersze i
prozy. Pozdrawiam.