Budzić się mniej
Budzić się mniej
budzić się mniej z każdego snu
ciałem co w błękit wrasta boleśnie
budzić się kwiatem co w niebo ptakiem
wzlatuje
tylko ten korzeń-łańcuch u spodu
i opadające płatki-łzy na ziemię
świtem jak noc z bielmem na oku
białym całkiem i ślepym
kornikiem obrazów toczonym
dłonie w ciebie zachłannie zanurzam
jak deszczu ulewa
milionem pocałunków niebo do grobu
składa
by mgły oparem zdradzić je z łąką
w nagości kwietną pachnącą i senną
jak skrzydło wiatru dotykiem
niemym jak porzucone gniazdo skowronka
w karuzeli szalonej polnych kwiatów
co wyrastają na moich wargach co rano
a każdy zdaje się być makiem
a każdy zdaje się być chabrem
a wszystkie jak twoje oczy wilgotne
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.