BURZA
wzburzony ocean moją tratwą miota
ciężkie fale zdarzeń rwą na strzępy
żagle
w huraganie krzyków przerażony błądzę
z nadzieją, że burza ta się zakończy
nagle
bez szans na ratunek zmagam się z
żywiołem
pośród serc skalistych, w tym śmiertelnym
dryfie
omijam mielizny wszystkich grzechów
głównych
by kiedyś spokojnie móc usiąść na klifie
tam dzisiejszych zmagań przyjdzie
ukojenie
wzburzony ocean przemieni się w spokój
wszystkie trudy życia staną się
wspomnieniem
duszy uwolnionej dając wieczny pokój
Komentarze (5)
niesamowity, piękny :)
" Panie proszę, spojrzyj tam na Niego... Jego usta
niech powiedzą Twe imię! Wierzę będziesz siedział na
klifie... Bo kto wierzy cuda robić umie!" Powodzenia!
Plusik!
A gdy przeklniesz przy gwałtownej oceanu zabawie, i
Stwóca na wieki pogrąży Cię w piekle? Będzie po
sprawie?
Ciekawy wiersz, bardzo ładne metafory, tylko nie do
końca zgodzę się z ''mrocznym'' klimatem, bo widzę w
tym wierszu siłę przetrwania i nadzieję na ''wieczny
pokój'' :)
Pogodzenie się z losem? Nie ...jednak walczysz z
nadzieją.Nie poddajesz się ....odwieczna walka z
życiem i samym sobą .Bardzo ładnie przedstawiona.