Burza
Ta burza jest piękna.
Mam wrażenie że wszystko żyje,
wraz z nią.
Drzewa jakby próbowały uciekać,
liście jakby skakały ze szczęścia,
ziemia jakby oddychała zmęczona płodem,
niebo jakby ubrane w błyskawice
i ja żyję,
choć równocześnie umieram z przerażenia.
Co ja tu robię?
Sama na łące.
Zachwycam się pięknem?
Nie bo,
umieram wolno jak ptak bez skrzydeł.
Będzie lepiej gdy tu umrę,
wśród żyjących, a nie żywych.
Trach!!
Świat milknie.
Nie milczcie!
Chcę odchodzić wśród uniesień.
Patrzcie ona już po mnie idzie,
stąpa po łące.
Każe mi się podnieść,
a ja grzecznie to robię.
Żegnają mnie drzewa i liście,
żegnają mnie ziemia i niebo.
Nie użalajcie się nade mną.
Ona nie taka straszna jak ją piszą,
całkiem przyjemna, uśmiechnięta, miła,
choć zdecydowana a ja z natury leniwa.
Przystań trochę przy mnie jestem
zmęczona...
Za mną całe życie jako siostra, matka.
żona.
Daj się nacieszyć tą chwilą cudowną,
daj mi się pożegnać z tą naturą
szlachetną.
A wy żyjcie nadal burza już ustaje.
Będę na was czekać w miejscu które zwie się
rajem.
Szczejkowice z 12 na 13 maja...
Komentarze (2)
Wyczytałam nie tylko burzę z piorunami, ale serca
bicie z przystankami. Dogorywanie. Kiedyś i to się
stanie.
Piękny opis burzy i stanów emocjonalnych, które ona
wywołuje...