być w chwili
przyglądamy się sobie
odkąd jestem brązowooka
ona i ja
nie znam głębi jej oczu
mijamy się z każdym uderzeniem serca
obie
otwieram świt
ona ze mną
patrzy na świat identycznie
pasożyt
kochanka czasu
albo może świetlista
rysa uśmiechu na sercu
nocą pilnuje mi snu
albo śpi może w oddechu
biegnie korytarzami krwi
i nigdy nie wraca ta sama
obie tu
a już tam
i która z nas
umiera bardziej (?)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.