Być jak Słońce PART 5 (Łzy...
dysząc spoglądam za siebie
czy czasem nie pozostawiłam
tam Ciebie kochającego mnie wciąż
biegnę i wiem że
właśnie zapada noc
i patrzę na nią pełną tajemnic
skąpaną w mroku
w barwach pełnych podejrzeń
czasem staję by przyglądnąć się światu
wokół nie ma nikogo
tylko pustka trawy szeleszczą
lekki zimny wiatr porywa mi łzy
dłonie ślepo próbują coś znaleźć
lecz nic nie dosięgną
to martwe pragnienie Słońce
i gdy znów te myśli do głowy wnikają
że na zawsze się oswoję z myślą
z uczuciem które rozpoczęło
biegnę bo stać w smutku nie mogę
by przebyć im szybciej im prędzej
wydrzeć serce z dna nocy
z wysiłku upadam
i czekam na koniec miłości Słońce
widać już
pierwszy promień wyłania się z dala
mgliste myśli zaczynają upadać
chmury skąpane w ciepłym już mroku
światło pali się w oczach
łzy wysychają na policzkach
usta same zaczynają się śmiać
w duszy gra mi radość swą melodię
jakby to był jeden szczególny ostatni
raz
gdy szczęście mnie budzi
i polecę z tym ptakiem białym
ku horyzoncie Słońca
Dla mojego Słońca, który już ze mną nigdy nie będzie... dziękuje za wszystko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.