Być potrzebnym
kiedy synu, byłeś małą okruszyną,
moje ręce kołysały cię do snu.
Czułam jakby w sercu balsam się
rozpłynął,
jak się słodko uśmiechałeś dzień po
dniu.
Gdy płakałeś czasem długo i żałośnie,
nie wiedziałam czemu może być ci źle
i myślałam kiedy wreszcie mi urośniesz,
kiedy powiesz mamo - o tu, boli mnie.
Nad łóżeczkiem siadywałam długie
chwile,
żeby patrzeć jaki piękny jest mój syn.
malowałam do przyszłości w myślach
bilet.
A w marzeniach – szczęście było doli
tłem.
Gdy dorosłeś, by zrozumieć życia trudy,
moje włosy już obsypał czasu szron.
A ty ciągle ulęgając chwili złudy,
to co widzisz, chcesz nazywać tylko grą.
Mówisz mamo, ty masz teraz dobre życie.
Wreszcie troski omijają twoje drzwi.
Ale nie wiesz nic o takim dobrobycie,
że na starość los z człowieka bardziej
kpi.
Pytasz czasem - czemu jesteś taka
smutna.
Nie rozumiesz, bo odmienny jest nasz
świat.
Widzisz synu, rzewnie brzęczy nawet
lutnia,
gdy przywiędły kwiat usypia w rosy
łzach.
Być potrzebnym chciałoby się jeszcze
komu,
ale zdrowie już nie takie i brak sił.
Pozostaje ta samotność w pustym domu
i ten sekret, który sam Bóg skrzętnie
skrył.
(Czy w podeszłym wieku kiedyś młody był.)
Komentarze (21)
Brak słów na oddanie wzruszenia jakie wlało się na
moje serce. Potrzebna jesteś też i tu.
Nie łatwo jest młodemu zrozumieć osobę wieku
dojrzałego. Ale takie są koleje życia. Ładnie to
opisałaś.
Przeczytałem, przeżyłem. Pozwól że trochę tu pomilczę.
Pozdrawiam serdecznie.
julko56..."utonelam"...we lzach...
Bogu starość sie nie udała jednak na pewno jesteś
potrzebna najbliższym przyjaciołom.
czytając zwrotkę po zwrotce Twój wiersz, coraz szerzej
otwierałam serce, piękny, wzruszający, bardzo
osobisty, tyle w nim niedopowiedzeń, przeciwności,
zgody na los a równocześnie buntu, że jednak nie...