Byłam u bram Raju
Byłam u bram Raju
wzleciałam tak wysoko
na pięknych skrzydłach miłości
szybowałam niczym ptak
wśród chmur i obłoków
kołysząc się i tańcząc na wietrze
czasem jak liść opadałam
łapiąc nieporadnie gałązki
z nadzieją pochwycenia
ocalenia przed spotkaniem z ziemią
nieraz też wicher okrutny
niczym Piłat sędziowską ręką
kazał sztorm przeczekać w ukryciu
by wraz ze słońca nadejściem
niczym motyl szczęśliwie latać
ciesząc się wonią polnych kwiatów
i z kielichów nektar sączyć
by poczuć szczęście i wolność...
I będąc już tak wysoko
na anielskiej będąc polanie
najpierw powoli pióro po piórze
odpadać zaczęły przerzedzając szeregi
aż nagle skrzydła całe
niegdyś lśniące i bujne
oderwane zostały przez diabła
spadałam w dół niczym kamień
przedzierając się przez chmury
nie złapałam gałązki
upadłam...
ocaliły mnie polne kwiaty
bujnie rosnące wśród traw
jednak po skrzydłach miłości
już tylko wypustki pozostały
i piękne wspomnienia
miłość uleciała...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.