bzdety marnej poetki 4-kalejdoskop
Kiedyś miałam Twoje wsparcie
wiedziałam kogo mam u boku
z kim sypiam i się budzę
z kim biegam za autobusem
i z kim dziele marzenia
dziś niewiedza wkroczyła na pole
przedbitewne
oręża w dłoni
kłamałeś i to moja dzisiejsza broń
dowody zdrady i oszczerstwa
dziś kochanie rozglądam się wokół i za sobą
widzę nowy skład armii
nowe siły i nowe ambicje
drużyna nieskalana jeszcze historią
rozstania
nie chciejąca jeszcze wracać do domu
gotowa na życie po świt od zmierzchu
wszystko co mam, mam w tej chwili przy
sobie
oprócz czasu na popełnianie tych samych
błędów
mam czas na śmiech i seks
mam czas na nieprzespane noce z powodu
rozmów nad paczka zapałek
mam czas na Niego i Ją
ale już nie na Ciebie
dałam Ci o wiele więcej niż chciałeś
za dużo chyba jednak o jeden uśmiech i
jeden dzień
wracam do domu
już na mnie czas
lepiej dla mnie tak będzie
lepiej będzie nam
wracam do nieprzespanych nocy
wieży z kart
dopalonej świeczki
stołku barowego w kuchni
i obrońców porannych koszmarów
lepiej jest tak
przynajmniej będzie kontynuacja
marna poetka będzie mogła dalej pleść swe
bzdury
i śmiać się z otaczającego ja świata
świata w którym kłamstwo jest prawdą
a prawda kłamstwem
i dalej będzie nabierać ludzi
ale tylko tych złych
tych dobrych będzie tylko uczyć
specyficznego toku myślenia
specyficznego humoru
i specyficznego sposobu kochania
jak i ją kiedyś nauczył pewien pan
bo jak kochać to już na zawsze
wiernym trzeba być pierwszej miłości
próbować mimo ran
zacząć znów
kalejdoskop to synonim życia
dziś płacze jutro będę się śmiać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.