Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Charon R.15

Wyprawa R. 15

Budzik go wyrwał ze snu głębokiego, zrazu żałował, że to zbyt wczesna pora, uwzględniając nocną degustację, ale szybko spojrzał trzeźwo bo szykowała się ekscytująca wyprawa. Natychmiast dokonał porannych ablucji, zjadł co nieco, popił wzmacniającą kawą, jeszcz dwie białe tabletki i był gotowy do podróży.
Niezbyt wygodna była ta miotła czarownicy, poradził sobie jakoś i po chwili szybował tak na oko sto metrów nad starym światem.
Jaki wybrać kierunek, Charon nie bardzo był zdecydowany. Zawierzył miotle, która od razu wybrała kurs na północ.
Pomijając niewygody związane z siedzeniem na miotle, podróż przebiegała bez zakłóceń, mógł więc Charon poświęcić się obserwacji tego, co pod nim się ukazywało.
Miasta, wsie i sioła pokryte zielenią, resztki fabryk i manufaktur zastąpiły drzewa, gdy użył lornetki zobaczył zwierzynę, która bez pośpiechu pożywiała się wszelką zieleniną, z nijakim zdziwieniem zauważył dwa tygrysy skubiące jakąś trawę. Coś się chyba zmieniło, pomyślał Charon gdy po chwili zobaczył jak lwy obok saren spokojnie sobie spacerowały.
W jakiejś mieścinie zobaczył obszar pełen rozkopanych dołów, pomyślał, że to groby zmarłych, którzy stawiali się na sąd ostateczny,
Ogólnie Charon skonstatował, że miejsce minionej cywilizacji zajęła przyroda.
Tak, fauna i flora dominowała nad światem.
Gdy spojrzał w górę, zobaczył, że i dziura ozonowa to przeszłość i tak podróżując, a drogę wyznaczała mu miotła, dotarł do miasta, które zwało się niegdyś Warszawa. Nic tam szczególnego nie zauważ , ot Pałac Kultury pokryty mchem i inna roślinnością, aż po samą iglicę, nieopodal Stadion Narodowy, dach nie zamknięty, więc i pełen wody w którym pluskały się ryby różnorakie, rozgrywały akurat mecz w piłkę wodną..
Ogólnie biorąc nie było tam nic ciekawego. Trochę zawiedziony Charon już myślał o powrocie do swego hotelu i o napitkach w lodówce schowanych, gdy nagle na wschód spojrzał i w oddali zobaczył sączący się dym.
To może być ciekawe więc w tę stronę pokierował miotłę, po chwili bo miotła potrafiła dość szybko szybować znalazł się w pobliżu tego ciekawego zjawiska.
Ale postanowił, że tam skąd dym się wydobywał, pójdzie na piechotę, więc wylądował nieopodal, miotłę pod stertą drzewa zmurszałego schował i ruszył naprzeciw nieznanemu, kierując się li tylko zapachem dymu.
Po chwili, schowany pośród drzew i krzewów zauważył krzątającą się postać, z wyglądu jakby ze starych bajek wzięta. Broda pasa mu sięgała, siwy włos na głowie mocno zmierzwiony ale nieprzerzedzony, na nogach gołych chodaki drewniane i reszta przyodziewku , to lniana koszula sięgająca kostek, tak przynajmniej się Charonowi wydawało.
Wyszedł Charon z ukrycia i pozdrowił, te postać jak umiał najlepiej.
Postać najpierw znieruchomiała, ale za chwilę, która Charonowi wiecznością się wydawała, wydała ta postać z siebie okrzyk radości jak się później okazało.
Kto ty jesteś i skąd przybywasz w języku polskim zagadnęła postać, Charon jako się rzekło ten język znał już jako tako, odpowiedział przyjaznym pozdrowieniem i określił się jako turystę świat zwiedzający, co było nieprawdą, ale nie chciał się zrazu odkrywać.
Gdy przyszło do przedstawienia się, tak na powitanie, wystąpił mały problem, bo postać nie umiała powiedzieć jak się nazywa, nie pamiętała czy jakieś imię posiada.
Charon też nie chciał się zdradzić, ale by sprawę jakoś zakończyć ustalili, że postać, postacią nazwana będzie, a potem, to się zobaczy.
Lody więc zostały przełamane, sympatia po obu stronach była już widoczna, a postać poprosiła, by do domostwa wkroczyć.
Domostwo, to dużo powiedziane, raczej kurna chata, ale na ścianie, na czymś co półkę przypominało stał zestaw audio-wideo, na oko Charona dosyć dobrej marki.
Postać zauważyła zdziwienie Charona, z uśmiechem ledwo widocznym na niegolonej od wieków twarzy, objaśniła zagadkowo, że wszystko się za chwilę wyjaśni, tylko przygotuje coś do jedzenia i picia.
Gdy posiłek na stole się pojawił, Charon z trudem ukrył zakłopotanie, bo obok kartofli, karczochów i innego zielska nie było nic co by Charona podniebienie zadowolić mogło.
Ale postać i to przewidziała, wiem, że to posiłek nie bardzo dla ciebie, ale ja tym żyję już sto lat z okładem, nawet nie wiem ile.
Napijmy się więc, postać rzekła, a wszystko ci rychło wyjaśnię. Wypili , a to już Charonowi się dość podobało, zabrał się nawet za kartofle i resztę wegetariańskiej potrawy z ochotą jakiej nawet nie podejrzewał u siebie, jasne że popijał, bo trunek apetyt napędzał niepomiernie.
Dość długo milczeli, spożywając, to co na drewnianym talerzu było.
Wreszcie postać przemówiła w te słowa:
dawno temu, chyba upłynęło sto lat z okładem, będąc u szczytu sławy naukowej i społecznej, przeżyłem kryzys psychiczny lub inaczej mówiąc depresję.
By się jakoś ratować, wymyśliłem ucieczkę z cywilizacyjnego świata, na łono przyrody, tak zakładałem na trzy, cztery lata, by oderwać się od rzeczywistości w której tylko się liczyła mamona, układy personalne czyli znajomości i tym podobne koneksje, które mi do szczętu zbrzydły.
Na dużego tira (on tam za chałupą stoi i kończy już rdzewieć), załadowałem niezbędne sprzęty i wybrałem się tak jakby na próbę przetrwania w samotni i samotności.
A sprzęt audio-wideo zabrałem, by jednak jakiś kontakt mieć ze światem, powiesz, gdzie tu konsekwencja, odpowiem, że masz rację, żadnej konsekwencji.
I tak podsłuchując, co się w świecie dzieje, gospodarstwo agrarne, dla siebie tylko prowadziłem.
A moją główną namiętnością było odkrywanie, tego co nikt dotąd nie potrafił odkryć.
Jeszcze młodym będąc, a były to czasy gdy polonusi pędzili gorzałę z byle czego i przy okazji rozwalali polityczne układy, wyczytałem iż Szkoci wynaleźli eliksir zapewniający nieśmiertelność, czyli whisky, która ową nieśmiertelność zapewniała po warunkiem wypicia określonej dawki, lecz póki co tej dawki nikt nie znał.
Gdy zagospodarowałem się na tych odludnych moczarach, też sobie pomyślałem, że mogę spróbować coś wzorem Szkotów odnaleźć, bo pochlebiam to sobie, umysł mam dość dociekliwy.
Na badania i doświadczenia miałem coraz więcej czasu, bo któregoś dnia moje audio-wideo zamilkło na dobre. Pomyślałem sobie, że pewnie drugi stan wojenny ogłosili, czasy były niespokojne wówczas, więc przyjąłem to jako rzecz zupełnie naturalną i poświęciłem się szukaniem eliksiru nieśmiertelności, powoli zapominając o stanie wojennym.
I widzisz, tu spojrzał tryumfująco na Charona, udało się chyba, bo ostatnią kreskę na desce zaznaczyłem chyba sto lat temu, dalej mi się już nie chciało , tak na oko doszedłem już chyba do dwustu lat i trzymam się dzielnie. Tak uszczęśliwiony odkryciem eliksiru nieśmiertelności, zapomniałem o swej samotności, którą mi przypomniałeś, swoim przybyciem.
Tu Charon w szybkim tempie napełnił swój kusztyczek , tym niby napojem zapewniającym nieśmiertelność i intensywnie myślał, co sympatycznej a naiwnej postaci odpowiedzieć.
On, Charon już wiedział, że to nie eliksir nieśmiertelności sprawił, iż owa postać żyje.
Sprawcą otóż był bałagan przy organizowaniu końca świata. Widać zdarzyło się, że ktoś tej ostatniej świeczki nie zdmuchnął, no i dumny ze swego odkrycia Polak żyje sobie szczęśliwie, pewny swojego geniuszu.
Charon popijając nalewkę czuł przyjemność niezwykłą na i pod pod językiem, ale tak naprawdę borykał się z dylematem, powiedzieć prawdę czy jeszcze teraz zataić, bał się że prawda wywoła wstrząs u tej postaci i gdzie tu lekarza szukać.
Gdy tak myślał intensywnie, rozochocony coraz bardziej gospodarz, bo też z zapasów piwniczki często korzystał, zaczął się przechwalać, że mimo tylu lat czuje się bardzo krzepko i siłę w lędźwiach ma taką jak jego protoplasta niejaki Longinus Podbipięta, tylko nijak nie ma możliwości jej wykorzystać. I gdy się tym chwalił, ubolewając jednocześnie z wiadomych powodów, Charonowi przewrotna myśl zaczęła chodzić po głowie, tak przewrotna i odważna, że się naprawdę przestraszył, ale owa myśl za nic nie chciała mu z głowy wylecieć. Mało tego, przeradzała się powoli już w konkretne plany.
Już sobie wyobrażał, że gdyby tak bałagan przy kończeniu świata przez tych panów z lewej i prawej budowli był jeszcze większy i gdzieś w świecie bezludnym jakimś cudem żyłaby sobie jeszcze jedna choćby postać, tym razem rodzaju żeńskiego, no i gdybym ją odnalazł i sprowadził, ale by się działo.
Byłbym nowym stwórcą ludzkości, bez bosko - diabelskiej ingerencji. Może byłby ten świat , nie tak spaprany jak poprzedni, bo działał by na innych zasadach i prawach. Był by to świat na prawach Charona, myślał rozmarzony, znano by go już nie tylko jako skromnego przewoźnika z jednego brzegu Styksu na drugi za głupiego obola, byłby twórcą nowego świata, a sława by rozniosła się po całej galaktyce.
Adama numer dwa już mam, tylko gdzie szukać tej drugiej Ewy.
Z emocji poprosił postać o następną porcję nalewki i jednak postanowił powiedzieć swemu towarzyszowi całą prawdę. Czyli kim jest i jak tu się znalazł, no i dlaczego ta postać żyje.
Postać przyjęła dość spokojnie wyjaśnienia Charona, stropiła się nieco tylko dlatego, że zrozumiał iż nie jest wynalazcą nieśmiertelności, ale nic to, żyje i nic nie wskazuje by życie miało się rychło zakończyć.

Charon słuchał tych wynurzeń z coraz mniejszą uwagą, bo myśli jego już biegły w inną stronę.
Powziął bowiem decyzję, że na miotle ukrytej gdzieś w krzakach wyruszy w inne strony tego świata, licząc, że znajdzie tę druga mityczną Ewę, bo jak jedna świeczka się jeszcze pali, nie ma powodu wątpić, że i druga też może być niezgaszona.
Dopił co miał jeszcze w naczyniu drewnianym, przeprosił postać, że musi już wracać do swych obowiązków, obiecując jednak, że się tu jeszcze pokaże z pewną niespodzianką.

autor

troilus

Dodano: 2016-11-29 12:24:36
Ten wiersz przeczytano 942 razy
Oddanych głosów: 8
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Świat
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (6)

Xawery Xawery

Dwie Ewy, he,he,he, to by dopiero było zamieszanie ;)
Ciekawe czy by się polubiły? A może założyłyby
koalicję przeciw Adamom? I świat poszedłby całkiem
inną drogą? Ciekawe.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Łączenie boskiego z diabelskim jest jak łączenie wody
z olejem ;)
Pozdrawiam :)

Donna Donna

Ciekawie robi sie w tym postarmagedonowym Edenie :)

AMOR1988 AMOR1988

Fajnie było poczytać dalsze przygody bohatera.
Zdaje się, że literówka w tytule się pojawiła.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »