Chcę być ćmą...motyl umarł...
....
Przytuliła Mnie jak matka...
Poczułam to ciepło...
Chciałam spojrzeć jej w twarz...
Aby zobaczyć jej uśmiech...
A była ciemność!
Po Mym ciele przeszedł dreszcz...
Poczułam lęk!
Wiedziałam jak ulegnę jej...
Zabierze Mnie...gdzieś w dal...
Odepchnęłam Ją!!!
Resztkami sił...
Poczułam ulgę...
Wiedziałam że odchodzi...
Zostawiła Mnie...ale czy na krótko?
Wiem...wiem że kiedyś pojawi się...
I już nie będę miała tyle siły aby walczyć
z Nią!
A może już nie będę chciała...bo i po
co?
Proszę...weź Mnie o świcie...
Abym słońca blask nie ujrzała...
Chcę być ćmą...motyl dawno umarł już!!!
hmmmmmmmm...
Komentarze (2)
A motyle narodzą się z wiosną Olu.
Cudne.
Piękna, optymistyczna refleksja, pozdrawiam ciepło.