Chciałam wszczepić psu duszę
Chciałam wszczepić psu duszę.
Szukałam sposobu, szukałam strzykawek
Lecz wszystkie były ze małe,
On wciąż miał w sobie próżnię.
W końcu wzięłam go do kościoła
I w świeconej wykąpałam wodzie.
Wtem on wyśpiewał litanię głosem
ludzkim,
Po czym zaczął umierać…
Wtedy zrozumiałam, że z dusza trzeba się
urodzić.
Lecz dusza nie równa jest duszy.
Jedne to tylko uzupełnienie
człowieczeństwa,
A drugie przykryte prześcieradłem,
Wciąż jeszcze nie świadome swojego
istnienia,
Kolcami swymi ranią od środka ciało,
Wypychając jadowite ostrza na
wierzch…
9.03.2005r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.