Chłód
... jakby nigdy nic nie było ...
Czekając niecierpliwie,
aż przyjdziesz ...
Aż będziesz ...
I gdy na horyzoncie
wreszcie jesteś
- tylko patrzysz obojętnie.
I ten chłód
spojrzenia
jego ból
straszliwszy niż ta zima.
Otoczona martwym
zimnem
pod płatkami śniegu niknę
Widzisz ...
Milczysz ...
I ten chłód
spojrzenia
jego ból
okutego lodem serca .
Lecz uśmiechem witam Ciebie,
może lód wtedy stopnieje.
Jeśli nie, odejdę cicho,
jakby nigdy nic nie było ...
... nigdy nic nie było ... nic ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.