Chłopiec Rebelionem zwany
gardzę wami,ludzie sprzedani za władzę.
Nienawidzę was!Mechaniczne chmury pyszniące
się nad milionami tych na
dole,małych,zapracowanych,by czasem się
uśmiechać,
wy!Ludzie u władzy,dyktatorzy naszej
niewoli w komercyjnym systemie!
Stoicie na szczycie w garniturach,prezencie
od sprzedajnych marzeń,
liczycie pieniądze mordując nasze prawa w
imię pozycji swej na znikającej w objęciach
czasu mapie.
Mylicie się!Często,lecz bez skrupółów,
nie płacicie za błędy swe!To my przelewamy
krew,gdy trzeba ponieść
odpowiedzialność,nigdy zwierzęta z góry!
Władacie naszym losem,decydujecie kto żyć
może,a kto zdechnie pod płotem,
diabły omamione wciąż rosnącą górą
mamony.
Macie rodziny,dzieci,żony,tylko serce
rozbiliście o skały,
w pogoni za władzą,ślepą dumą z
wielkości,gdy inni pozostają mali.
Krew w was nie płynie,nie znacie smaku
powszedniego chleba,
nie płakaliście nigdy z głodu,albo nie
pamietacie tego.
Teraz znów przyszło mi walczyć jak kiedyś,z
siedliskiem zepsucia,ludżmi takimi jak
wy!
Lecz nie podłożę się,choćbym miał w stosie
umarłych dusz zgnić.
Nie przytaknę,nie poliżę waszych pachnących
stóp,
nie spuszczę wzroku w strachu,że zrzucicie
mój los z w płonący śmiercią dół.
Znów ubieram zbroję,natura budzi się do
walki,
jeszce jeden bój,jeszcze raz nie wyprę się
swej duszy!Cłopiec Rebelionem zwany.
Spójrzcie w lustro,zapłaczecie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.