choć lub jestem znów
i znów tu jestem, wokół wszyscy są dla mnie
kosmitami,
bo codzień przeciskam się pomiędzy nowymi
planetami,
dzisiaj jestem na mlecznej drocze, z której
robię kakao,
piję je, a z uderzeń morderczych komet
wychodzę cało,
powiedz jaki kosmos jest tak ciemny by nie
oświetlać miast,
jaka ciemność jest tak ciemna by nie
widzieć na niej gwiazd,
nie wiem ...,
choć mam aż dwie głowy, żadną nie potrafię
myśleć,
choć mam już wszystko, wciąż muszę czegoś
chcieć,
choć mam pięc par oczu, nadal jestem tutaj
ślepcem,
choć mój brzuch jest pełny, jeszcze
troszkeczkę zjem,
i znów tu jestem, za mną gromada zielonych
ludzików,
a przy moim łóżku miliony dzwoniących tak
budzików,
może oliczają moment odpalenia
debilopodobnej rakiety,
a może czas do przelotu niby mądrej,
wiedzowej komety,
jaka pusta wizieła mnie z ziemi aż do
odchłani ludzkich rąk,
jaka pusta jest tak pusta by nie mogła
uciec szybko stąd,
nie wiem...,
choć mam aż dwie głowy, żadną nie potrafię
myśleć,
choć mam już wszystko, wciąż muszę czegoś
chcieć,
choć mam pięc par oczu, nadal jestem tutaj
ślepcem,
choć mój brzuch jest pełny, jeszcze
troszkeczkę zjem,
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.