Choćby nie wiem co
Zdejmij sweter. No widzisz, przemokłeś,
a mówiłam, że straszy już wrześniem.
Groźne niebo, szaruga za oknem,
to nie czas na spacery po mieście.
Zdejmij sweter. Zaparzę herbatę,
jak noc czarną. Przeczekaj do jutra.
Już po lecie, więc nie idź w zaparte,
jeszcze pada, choć wiatr jakby ustał.
Zdejmij sweter, przeziębisz się.
Popatrz,
bure liście w kałużach się mnożą.
Zaraz przyjdzie październik, listopad.
Zdejmij sweter.
Jak jesień, to z tobą.
Zosiak
Komentarze (96)
Kowalanka, Waldi, Zuza, dziękuję :) Weno,
dzięki(wpadnę do Ciebie za tydzień :))
Piękny wiersz
Przemoczony do szpiku kości nie ma powodu do radości
ale od czego jest parasol, który warto nosić przy
sobie ;) a tak na poważnie to po przeczytaniu zrobiło
mi się raźniej na duszy. Zazdroszczę PL, że ma kogoś
kto jest troskliwy i czuły, bo ja jestem zmuszona
przez los zatroszczyć się o siebie sama.
Serdecznie pozdrawiam :)
Pozdrawiam serdecznie ...
Ślicznie i jak opiekuńczo:)pozdrawiam serdecznie:)+
Antosiaczku, Eleno, dziękuję :))
...ale może być inaczej...:)
zdejmij sweter, znów cały przemokłeś.
Tę spod spodu koszulę też zdejm,
ja do torsu nagiego się wtulę.
Patrz - od myśli mi zaraz cieplej... :)
Wiersz, jak zaklinanie czarownicy. Świetny, jak u
Ciebie. :)
:)
Dziękuję :)
...to jest POEZJA:))
Dziękuję Agnieszko :)
Dobranoc.
Lirycznie i pięknie (jesteś jedną z ulubionych moich
piszących)+
Dzięki, magdo* :)
Cóż, że wiatr i ziąb, skoro tyle ciepła ma peelka.
Wystarczy na słoty.Piękny jak wszystkie.