choćby niedźwiedź
a jak urosnę to kły jagrysa
zatopię w trzewiach ćmy wielkoskrzydłej
kiedy zaryczę to będzie słyszał
świat cały ptaki nadzwyczaj śmigłe
główki przykryją lśniącymi piórami
nic nie pomoże to wszystko na nic
lenno zachwytu należnej sławy
będę przyjmować wzniesionym ogonem
nikt nie podoła nie śmie odważyć
się bo doskoczę i dorwę to moment
dla niego będzie tym ostatnim
zaśnij koteczku już nie drżyj zaśnij
te zjawy w oknie to tylko cienie
i migoczących się nie bój od świecy
my obronimy śpiącego od siermięg
a kiedy wstaniesz będą cieszyć
miseczka z mleczkiem piórka na wędce
kłębuszku biały co tylko zechcesz
Komentarze (7)
Cacy!!!
Witaj Leszku!
A dla dorosłych morał się tu znajdzie.
Fajnie i trochę groźnie,
tylko nie znam słowa jagrys,
czy nie powinno być tygrysa?
Pozdrawiam:)
Fajne
:) tylko czas :)
ale dopiero jak urosnę....
Ale ładny wiersz :)
Jestem pod wrażeniem.