Chorzy od specyfiki
Bywasz nocą spoconą
porankiem zmęczonym
modlitwą gorliwą
antychrystem pieprzonym
budzisz we mnie skrajności
chcę cię zabić
życie oddaje za ciebie
upijam się tobą
i wymiotuję też
chcę z tobą spać
brzydzę się dotknąć
teraz kocham
po północy znienawidzę 5 razy
jak kiedy śpimy w ciasnym łóżku
specyficzna to miłość
zbyt dużo przykrości mówimy sobie
w oczach widzimy iskry
tylko kiedy spragnieni(siebie)jesteśmy
kiedy dobę nie widzimy się
a później znów kundlami obrzucamy się
Komentarze (3)
No ładny wiersz rozumiem go ...
Uch...ostro...trzeba się czasami wyżyć...podoba mi
się...
Miłość bywa specyficzna,ładny wiersz.