Chrupki
Kocham jeść chrupki,
jednak najbardziej kocham je w tym
stanie.
Teraz nie są tylko kawałkiem ziemniaka,
lecz przybierają inne formy.
Raz są niczym góry wysokie,
zdradliwe i ostre na szcytach.
Ciężko je wtedy pokonać
i ciężko zatryumfować.
Zdarza się, że rozkwitają niczym róża
kolczasta
by zdobić dziąsłą milionem blizn krwawych.
Później mogą być bagnem
niemożliwym do przejścia ,
oraz w pamięci zostającym.
Po tych katuszach i walce ze smakiem
przyjdzie wytchnienie.
Oaza języka rozkwitnie na nowo,
a trybuny zapełni lud wygłodzony.
Przybędą na czas by zobaczyć batalię.
Walkę rozkoszy z goryczy niewiastą.
Wtedy,gdy spektakl rozwinie
już skrzydła w całości.
Krew pokonanego łąkę zatopi
i życiem napełni smakowe pastwiska.
Dokona się wówczas wędrówki twej morał.
Zwykły człowiek ,ze zwyklejszym jeszcze
chrupkiem.
Zrozumiesz w czym należy szukać
natchnienia.
Zrozumiesz, że smak i poezja
muszą iśc w parze.
Ważny jest też stan, w który chrupka
zabierzesz.
Musisz mu pokazać a nawet za rękę
wprowadzić,
w krainę, gdzie wszystko wydaje się
obce.
Inaczej stanie się ja zawsze
i będzie to tylko zwykły kawałek
ziemniaka
bez historii, bez emocji.
Zwykły i smutny wyrób ludzkich rąk.
Komentarze (4)
Ciekawa refleksja, fajnie się czyta pozdrawiam:)
Całkiem interesujący wiersz powstał.
idę smażyć schabowego, żeby był
chrupki.
Pozdrawiam serdecznie
Chrupki, ponoć, są niezdrowe, dlatego staram się ich
nie jeść, ale po przeczytaniu Twojego wiersza nabrałem
na nie ochoty. Musisz być ich prawdziwym fanem i
słusznie ileż można czytać o miłosci onej do
onego...pzdr