Ci, co marzną i żebrzą…
Ci, co marzną zimą na ławce.
Ci, którzy przeszukują odpadki śmieci.
Oni są jak latawce,
Ale taki latawiec, co nie leci.
Nikt nie chce złapać za sznurek,
A oni tak cichutko płaczą,
Kołaczą w nasz serc stwardziały murek,
Czy Ci w niebie nam to wybaczą?
Jesteśmy tacy obojętni
Na ból i osamotnienie,
Miłością beznamiętni,
Zamknięci na bliźnich cierpienie.
Czy to się zmieni?
Czy słońce w ich życiu jeszcze ciepło
zaświeci?
Niech ktoś ich wreszcie doceni!
Niech czyjeś serce do nieba uleci!
Niech da nadzieję tym już
zwątpionym…
Zjednoczy świat…
Oświetli drogę tym zagubionym…
Niech każdy z nas będzie dla
każdego…jak brat…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.