Cie choroba
A miała być zwyczajna taka,
zachwycać tęczą wśród gałęzi
lecz deszcz i mgła kolory zmyły
i wściekły kaszel w płucach rzęzi.
W kałużach mokną smętne buty,
ulicą płyną parasole,
przeciwdeszczowi męczennicy,
wiatr szarpie płaszcze, klną ramole.
Liście się lepią do samochodów,
październik nad ich losem płacze,
zakatarzone, przemarznięte,
giną w ramionach wycieraczek.
I dziurka z dziurką wciąż się swarzy,
że „dziobem” nie chce mi się kłapać,
kicham na taką szarą porę,
kiedy w kaloszach muszę człapać.
Więc na chusteczce (ale czystej)
to skromne piszę zażalenie,
miała być piękna, ciepła, złota…
Gdzie się podziały te jesienie?
Komentarze (12)
O! Fajnie napisane zażalenie :)
Zgrabnie.
Cie choroba :)))
Druga zwrotka jest tak wymowna na tę porę roku, że
śmiało mogłaby być jesienną miniaturką :) ale cały
wiersz, choć roszczeniowy jest superaśny :))
pewnie jeszcze będzie Polska złota jesień
Ewula,jak to gdzie? W naszych bejowych
wierszach,przecież...
Lubię Twoje pisanie.
Pozdrawiam słonecznie.
PS
Mam jeszcze jeden wierszyk o październiku(chyba
całkiem,całkiem),ale tyle już ich było w tym roku.
Super wiersz, też mam ochotę napisać zażalenie:)
Miłego weekendu:)
Podoba się.
Podoba mi się to zażalenie:)
Lepiej mi się czyta "liście się lepią do pojazdów" od
"do samochodów", ale
to tylko takie czytelnicze marudzenie, bo wiersz
fajny. Miłego dnia.
a słońce u mnie wyszło i to takie ładniutkie:)
super napisałaś na tej chusteczce, czysta prawda:)
i bardzo się utożsamiam z peelką;)
Mnie najbardziej brakuje słońca:) Wiersz bardzo ładnie
płynie:)
Chyba mają nas dosyć :)