Ciemna podróż
Wyruszam w podróż na koniec świata.
Gdzie dusza żywa nigdy nie lata,
Gdzie na próżno szukać wszelkiej istoty,
Gdzie cała otchłań popadła w miernoty.
W koło atmosfera strachu i grozy,
W oddali słychać jakieś powozy.
To Charon wiezie dusze nieczyste,
W półmroku nikną tereny górzyste.
Na horyzoncie już słońce maleje,
Wiatr ustał i wcale nie wieje.
Nastała ciemność, grobowa cisza,
Której nie ujmie zdjęciowa klisza.
Coraz gwałtowniej bije me serce,
Już ledwo trzymam pistolet w ręce.
Myśląc o czyhających na mnie potworach,
Nagle poznałem czym jest ów strach.
Choć patrząc w około nic już nie widzę,
To wolnym krokiem do przodu idę.
Nagle w krzakach coś zaszeleściło,
I w pogoń za mną szybko ruszyło.
Choć Bóg obdarzył mnie darem biegania,
To bydle za mną już mnie dogania.
Już czuję na plecach oddech potwora,
On śmiejąc się mówi: „na ciebie
pora”.
Chwyta mnie mocno i w otchłań porywa.
I nagle obraz mi się urywa.
W pamięci dzień pozostanie mi ten,
Choć to był tylko koszmarny sen.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.