W cieniu
Po ścianach domów niczym na scenie
w smutnym kondukcie snują się cienie.
Wyjść cieniom z cienia nie będzie łatwo
gdy widma tworzy jaskrawe światło.
Żalą się wkoło nad nędzną dolą,
spokojnie innym spać nie pozwolą.
Jedynie słuszni, jedynie ONI,
mądrość wpisali sobie na skroni.
A jak przegrani i tacy biedni,
że los im przyznał żywot powszedni,
niespotykanie moralnie czyści.
W ciszy budują stos nienawiści.
Słowo za słowem biją wciąż pianę.
Ktoś stale rzuca grochem o ścianę.
Cóż winna ściana. Zbędne zarzuty
skoro przeważnie groch jest zatruty.
Ciągle im mało. Jątrzą niestety
łacząc się w kluby i gabinety.
A kiedy w czynach brakuje klasy
to już nie cienie tylko cieniasy.
Teraz wypada spiąć jedną nitką
wiersz co obłędną wyszedł agitką.
Wraca pytanie, białe czy czarne,
czy libertyńskie czy solidarne.
Zlituj się Boże i pobłogosław.
Niechaj nam żyje prezes Jarosław.
Paweł Knobloch 16.02.2006 Żeby nie igrać z kruchych przyjaźni Przyznam, ze utwór jest z wyobraźni. Fakt mógł się zdarzyć, jeśli nie skłamie, w naszej historii słynnym Syjamie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.