ciepluszki
maszerują w ciszy po skórze paluszki
czasem któryś traci nad rytmem kontrolę
po to by przez moment połaskotać
pieprzyk
odgarnąć kosmyki skłębione nad czołem
pogłaskać za uszkiem przebiec się po
plecach
ale zawsze wraca do swoich kompanów
aby wspólnie z nimi nowy cel obierać
podbijać przed chwilą zbadane zakątki
wysłany zwiadowca zna się na swym fachu
szturmem zdobywają kolejne warownie
grunt grzeją dotykiem znacząc boju trasę
rumianym kolorem malują policzki
pieszczą delikatnie by nie zbudzić
czasem
śpiących w wyobraźni pazernych demonów
pomału z umiarem
lepiej z niedosytem odchodzić od stołu
lecz mimo zamiaru zbiec się nie udało
pościg pojmał sprawców i w ramach
niewoli
gna po rozpalonych potyczkami polach
przetrzebionych lasach brodami przez
fosę
a gdy już dotarli do głównej fortecy
uwolniono więźniów znów było goręcej
co szturmem ją brali żaden nie policzył
po wszystkim zasnęli przegrani -
zdobywcy
przykryci tajemnicą w niewielkiej
alkowie
objedzeni sobą na miłosnym stole
splecieni na zawsze wspólnymi losami
Komentarze (5)
może z tego poranka dziecię będzie ,tak bardzo
walczyli,super wyobraźnia
Interesujące podboje hihi. Ładny wiersz.
Pozdrawiam
fajny wodbiorze ale zora ma rację powinno się go
czytać wieczorem:)
Powinnam przeczytać ten wiersz wieczorem.Pozdrawiam.
napisany z fantazją i zdobywcy erotyzm ciepły
wpleciony czaruje w wersach Bardzo dobry wiersz żyje
ma iskrę i wyobraźnię wzbudza Brawo