Cierpienia...
Wszystkim cierpiącym na niedostatki życiowe, oby znaleźli się na tym świecie ludzie co pomocną dłoń wyciągną, lecz nie po to by brać.
Znów zawiązałam na supeł strzępy myśli,
Pustych jak umysł, który nie ma celów,
Pustych jak łza, dążąca donikąd,
Zafrasowanych własnym odczuciem strachu,
Opadających na wznak jakby przyszło
konać,
Mizernie oplatających codzienność...
Raz jeszcze zatrzymam wzrok,
Bo nie ma większych cierpień nad te,
Gdy się odczuje zapach własnej
próżności.
I znów uwiązł mi w gardle potok słów,
A miały być one strumieniem,
Co z prądem porywa zakotwiczone niby
statki...
Zdaję się mnie, że chciałam krzyknąć,
Rozerwać te ciszę przerywaną łkaniem,
Lecz brak mi odwagi, sens w tym ledwie
błyśnie...
A gdyby nam przyszło, stu oddechom w
jednym,
Przerwać ten lament opięty wiecznością,
Może by usłyszał nas wróg, podał dłoń.
Raz jeszcze w potoku słów, myśli za
burtą,
Kolorowym drukiem spisane jak bajkę,
Lecz nie mnie tu być bohaterem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.