Ciul
Ciula sciulałem na ulicy Ciulowej
Wracał z ciulowni, w ciulach roboczych
-Cześć, głupi Ciulu!- zawołałem pogodnie
-Jak tam, Ciulasie? Dokąd tak kroczysz?
Szychtę skończyłem, jak pies zciulony
A ty, Ciulu niebieski? Wciąż bez roboty?
Łazisz jak smród po ciulskich gaciach
Nie dość Ci tej pseudo-ciul-swobody?
Zadbał byś o siebie, o kobitkę jakąś
Tu nie wszędzie stoi, ciurwa, mur
Jakiś kąt dla siebie zdobądź
Nie żyj jak ten głupi ciul
Ciula sciulałem na ulicy Ciulowej
Tylko ciul z ciulem potrafią pogadać
Ofuknął, opieprzył, na ambicję wciulował
I mnie przekonał, by z życiem się
zbratać...
Komentarze (5)
Zabawnie, pośmiałam się i idę dalej :)
pytałem raz ciula, jak sobie radzi,
tylko się głupio uśmiechnął,
i dalej sobie łazi.
Pozdrawiam serdecznie
znam takich ciuli na pęki pozdrawiam
Ha...bez komentarza bo nie przepadam za tym słowem ale
wiersz niczego sobie..POZDRAWIAM WIOSENNIE.
Jednym słowem ciule maja się dobrze, nie muszą
pracować, łażą sobie swobodnie.