Co będzie dalej...
Dla poległych... 11 września... i ich rodzin
Wielką budowlę wolności - ludzka agresja
zniszczyła.
Samoloty, jak strzały ognia w nienawiść
uderzyły,
Słychać było przeraźliwy krzyk, a za chwile
duduniący odgłos ciszy.
Nagle następny!, jak grom z nieba pojawił
się samolot,
Zniszczył sąsiada stojącego obok.
Brat bliźniak rozpadł się, jak domek z kart
postwiony przez dziecko.
Wszędzie pełno kurzu i dymu.
Ci co wcześniej uciekali, z powrotem
przybiegli i zasypanych pod gruzami
bliźnich ratowali.
Nikt, nie narzekał, każdy pomagał jak
umiał,
Choć w niektórych przypadkach pomoc
okazywała się już zapuźna,
To nadzieje wielką wszyscy mieli, że spod
budynków kogoś żywego wydobędą.
Już w oczach ludzi płyną łez strumienie,
Starch wielki ogarnia ludzi, a w sercach
ich - cierpienie.
Nad gruzami unoszą się dusze niewinnych, a
krew ich ciał spija ojczysta ziemia.
Ból ogromny w sercu się mnoży starata
bliskich, których nienawiści mogiła
okryła.
Już po wszystkim, wszystko się
skończyło,
Dopalają się zgliszcza, a po chwili
pozostają tylko ruiny.
Pozostaje w sercu tylko żal i smutek.
I nachodzi pytanie tylko jedno: Dlaczego!?
Dlaczego!?
Palą się znicze na ciemnym chodniku, tam
gdzie poginęło ludzi bezliku!
Choć mówią, że czas leczy rany,
To wiem napewno, że na zawsze pozostanąw
nas
Tej tragedii przerażające cienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.