A co by było gdyby..
A co by było gdybym
Wzięła ten ostry nóż, który mama dostała na
imieniny..
A co by było gdybym stała się totalnie
apatyczna?
I wtedy ścisnęła mocno ten ostry
przedmiot...
I zatopiła go w swoim nic nieznaczącym
ciele...
Bo to jest tylko ciało....
Nareszcie wylałoby się ze mnie to, czego
nienawidzę...
Coś co śmierdzi złymi myślami, złymi
czynami....
Coś co nie daje mi żyć..
Coś co stawia w okół mnie wysoką bramę
A furtkę zamyka i wyrzuca klucz....
I nareszcie bym odleciała...
Jak orzeł....wysoko....
- nie do Nieba....
Tam mnie nie przyjmą...
Tam nie przyjmują tych, którzy samowolnie
wpychają się w kolejkę do Tej Dobrej
Wieczności...
Takim jak ja biletu nie sprzedadzą...
A więc Boga nie spotkam..??
A więc już wszystko jest nieważne....
- Kurcze...gdzie podział się ten nóż z
czarną, drewnianą rączką..?
i żeby już takich myśli nie było....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.