A co ja złego narobiłem...
Bóg się już o mnie dawno pytał,
Rozmawiał też z św. Piotrem.
Gdzie jest ten podły neofita,
Pogadać chciałbym z owym łotrem.
A co ja złego narobiłem,
Że pan w niebiosach jest wkurzony.
Przykładnie też jak trzeba żyłem,
Czasami grzechem złym wiedziony.
Wróciłbym szybko w strony wiary
Gdyż czuję błędów swoich winę.
A zresztą jestem już za stary,
I pewnie szybko także zginę.
Usłyszał Bóg żałosne pienia,
Skruchą mą przejął też boleśnie.
Dosyć mi tego, dość cierpienia,
Dla ciebie niebo jest za wcześnie.
Zamykaj św. Piotrze bramy,
Nie wpuszczę tutaj tego drania.
Dosyć kłopotów własnych mamy,
Czemu grzeszników mam osłaniać.
Pogadam później z neofitą,
Padnie przede mną na kolana.
I gdy wyjawi prawdę skrytą,
Prawda zostanie już poznana.
Komentarze (3)
ładnie :)
Swoisty rachunek sumienia
Grandzie, ale nie spiesz się
i zapracuj na łaskę swoimi
dowcipnymi wierszami.
Pozdrawiam:}
Podoba mi się refleksyjny koniec wiersza.
Jak najbardziej na tak :)