Co w trawie piszczy
Szukałem kiedyś, co piszczy w trawie,
I już wiedziałem… no może prawie.
Gdy w jednej chwili nastała cisza,
Więcej już pisków nikt nie usłyszał.
Długo deptałem trawy gęstwiny,
W poszukiwaniu jakiejś ptaszyny.
Nawet robaczka, choćby małego,
Co głosem czyni coś piskliwego.
Mogła być kura, albo biedronka,
Szara mysz polna, plamista stonka.
Każde z tych zwierząt tamże schowane,
Pisk może wydać trawką łechtane.
Aż tak przypadkiem, bo od niechcenia,
Znalazłem powód pisków istnienia.
Dosyć frywolny, mówię bez złości,
Ale wyjaśnia temat w całości.
Skryła się bowiem w traw cieniu para,
Która namiętnych dowiodła starań.
W szale uniesień płeć żeńska sprawy,
Piszczała szczerze mnąc połać trawy.
Ot i mój problem już się nie skrywa,
Historia pisków jest też prawdziwa.
Latem, gdy trawa zieleń swą wije,
Szczęście w niej jakże miłośnie żyje.
Komentarze (5)
Ekstra wierszyk i wykonanie. Puenta świetna. Teraz już
wiem":)))) Ani mru mru...Pozdrawiam Autora:)
super,zawsze najprostsze rozwiazania sa
najlepsze,wystarczylo tylko cierpliwie
obserwowac,pomysl i wykonanie bomba
czasami lepiej nie wiedzieć tak do końca co w tej
trawie piszczy....brawo za pomysł.....humor i
wykonanie...
;-) i oto odpowiedź na odwieczne pytanie "co piszczy w
trawie?" ;-)
ciekawy wierszyk, doprawiony humorem :) + ! podoba mi
się.