Co za czasy...?
Ku pokrzepieniu serc...
Żona robi mi hałasy...,
Że za mało daję kasy...!
Córka z synem jej wtórują,
Ciągle na coś potrzebują...
Wnerwiają mnie jak cholera,
Bo oszczędzam dla Hausnera...!
By go wspomóc w trudne czasy,
Ten, to potrzebuje kasy...!
Upomina się Skarbówka,
Że zaległa jakaś stówka.
Bank niczego nie przepuści,
Kredyt wziąłeś-płać, a jużci!
ZUS, co miesiąc-składki w górę!
Prąd, telefon, a skąd kasy?
Gdybym super miał
„naturę”...
Spróbowałbym w takie czasy.
Więc co robić, kręcę głową...
W lewo, w prawo by mamony,
Pod dostatkiem mieć i wreszcie
Święty spokój u swej żony...
Nieciekawa więc się puenta
Rodzi z mego główkowania;
Kasy, kasy, dawaj kasy,
Jak wypełnić te żądania?!
Żonę sprzedać, kto by kupił?!
O teściowej nie ma mowy!
A gdybym tak posłów łupił,
Za bałagan ten niezdrowy?!
To dopiero miałbym kasy...
Kino, teatr, oraz wczasy...
Na pielgrzymkę bym wyruszył,
Kupił tuzin kapeluszy(...)
Glempa wspomógł w trudne czasy...!
Bezrobotnym sypnął kasy;
Co posłowie im zabrali...?
Tylko jak to zrobić mili?!
W pracy zrobiłbym wagary-
Z miesiąc lub dwa, na
„Kanary”...
W domu żonę bym zostawił,
Odchamił się i zabawił...
Pracownikom dał podwyżki...
Na czas spłacił ratki, składki...
Ochłonąwszy już z zadyszki...
Przez płot skoczył do sąsiadki...
Więc popatrzcie wy golasy...
Fajnie jest mieć dużo kasy...
I zbyteczne są marzenia,
Bo ta, całe życie zmienia?!
2003
Może jutro w Lotto...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.