codzienna smierc
zawieszony miedzy zyciem a smiercia
trwam
i wiem ze dopoki smierc swym ramieniem nie
otoczy mnie
dopoki nie zasne snem wiecznym
bede tam sam
w wiecznej ciemnosci pograzam sie
bo usmiech juz nie do mnie kierowany
jest
te oczy rozesmiane i radosne moimi oczami
byc nie moga
tych chwil radosnych juz dawno nadszedl
kres
teraz otoczony jestem wieczna trwoga
tak bliska jak bicie serca mego
chociaz ty nie mozesz o tym wiedziec
bo odeszlas zabierajac szczescia lzy
i dlatego
dlatego musze tutaj trwac zyc snic i
umierac kazdego dnia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.