codziennik
Cisza gładzi ucho, myśli też uśpione, nie
kłębią się jeszcze przez dzień poruszone.
Świt leniwie wstaje, bardzo się ociąga i
ludzi z snu objęć jak z pudeł wyciąga.
Wstają marionetki, kukiełki, pacynki,
wracają do życia także maminsynki i garstka
tych, którzy za ludzi się mają, bo innymi
kręcą i rytm im nadają. I znów rozpoczęty
dzień data zapisze i jednych zapomni,
innych ukołysze. Ktoś odejdzie w wieczność,
inny się znów zjawi; Bóg jeden wie ile na
Ziemi zabawi. I tak do wieczora, bo potem
noc wstanie i będzie z nią inne znowu
powitanie, lecz jakby nie było tych spotkań
codziennych, nie byłoby nocy i dni
beznadziejnych. Świat stanąłby w miejscu i
nic by nie było, więc lepiej, by jednak
dalej się toczyło.
Raz z góry,
raz z dołu,
do tyłu,
do przodu,
czasem łyżka soli, a czasem garść miodu.
Komentarze (16)
Bardzo ładne wierszo-opowiadanie. Niby refleksyjne a
jednak z pozytywnym nastawieniem do życia.
Bo jest ono jednak fajną zabawą.
Pozdrawiam. Miłego, radosnego dnia ;)))