Codzienność
Po nieudanej...
codzienne katusze
gdy zapada straszna ciemność
przywołując
znienawidzone wspomnienia
codzienne łzy
gdy oczy wewnątrz duszy widzą
całą prawdę ukrywaną
własną maską
codzienny ból
gdy powoli wyciągam nóż bez rękojeści
wbity w moje serce
przez kłamstwo
to wszystko nie przestanie boleć
póki nie usłyszy słow
cichej
dławionej przez łzy modlitwy
by zasnąć...
dniem wszystko kolorowe
by zmierzchem
znienawidzić
pieknej miłosci
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.