Codzienność
Ostentacyjnie
Wymachuję białą flagą
Bo już dosyć mam
Tej syntetycznej
Przestrzeni
Uszy kauczukiem zatkane
Oczy zasłonięte dymem
I już
Autobus podjechał
Spóźniony
Wbiegamy
W pośpiechu
By choć trochę
Zyskać
Na czasie...
Na próżno
Wysiłek...
Umordowani patrzymy
W górę z nadzieją
Autobus z hukiem spadł...
Komentarze (2)
tylko jedno słowo: świetny. Duży +
Przyznam, że musiałam nie raz przeczytać.
Wstrząsający, choć tak prosty. Duży +