Córka stolarza 1 ( w trzech...
Był ostatni tydzień czerwca Roku
Pańskiego…
Zapadał zmierzch , leniwy i senny.
Po nim nastała noc parna i gorąca.
Nad miasteczkiem wschodziły gwiazdy jasne i
lśniące.
Ciepły strumień nocnego powietrza wpadł do
sali,
gdzie rozległ się płacz nowonarodzonego
dziecka.
Wędrujący po niebie ciekawski księżyc
przypominający duży reflektor oświetlił
matkę i dziecko.
Po krótkiej nocy rześkie powietrze, nieomal
bezchmurne niebo i czerwieniące
słońce, zwiastowały dobrą pogodę.
Pogodę tak, ale czy równie dobry los był
pisany
malutkiej dziewczynce…
Kilka lat później, gdy rankiem nieśmiałe
światło wślizgiwało się poprzez
nieodsłonięte firanki, ona już
kilkuletnia
niebieskimi oczkami z zachwytem patrzyła
na zabawne „zajączki” w szybach okna.
Uśmiechała się wtedy, ale niepokój
zawitał już do małego serduszka.
Zbyt często słyszała podniesione głosy,
krzyki, widziała płaczą matkę i
rodzeństwo.
Zły głos, niczym mocny podmuch wtargnął do
mieszkania,
zadławił się między ścianami i
wyrwał się w ogród, aż stuknęły połówki
okna, zaskrzeczały wylęknione ptaki.
Gdy nauczyła się pisać - swoje lęki,
marzenia
i tęsknoty kreśliła patykiem na złocistym
piasku,
pasąc w pobliskim lasku pełnym trawy
krowy.
To one były świadkiem jej rozpaczy, bólu
i niepewności co też zobaczy po
powrocie.
Z wielkim zainteresowaniem obserwowała
uroki i piękno przyrody.
Śpiew kosa brzmiał niczym szum strumyka.
W zwisających pnączach z zapałem
koncertował drozd.
Za krzakami świergotał rudzik.
Zachwycała ją trawa upstrzona różową
koniczynką. Urzekały wdzięczne, wyraźnie
odgrodzone dywany bujnej zieleni
pastwisk
ciągnących się od rzeki aż po niewielki
lasek.
Kochała gąszcz bzów, który w maju
napełniał
wieczorne powietrze upojnym zapachem.
Uwielbiała te chwile, kiedy ktoś za
rzeką
grał tęskne melodie na akordeonie.
Wtedy czuła w sercu radość.
A muzyka wibrowała i przeszywała
ciemność
jak świetliki, które migotały nad
aksamitnymi
trawnikami. Z czasem pojęła, że przyroda
i zwierzęta są bardziej ludzkie niż sami
ludzie.
Mijały lata, stała się nastolatką. Miała
swoje marzenia, plany na przyszłość.
Chciała się cieszyć życiem wbrew
wszystkiemu.
Niestety, pewnej lipcowej nocy …
C.D.N.
Tessa50
Komentarze (29)
z przyjemnością przeczytałam :)
(:-)}
Wesołego Alleluja! :)
Jak zwykle malowniczo i ciekawie.
Zdrowych, pogodnych, spokojnych
Świąt Wielkanocnych Teresko
życzę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak zawsze pięknie, każde Twoje słowo wciąga w
lekturę.
Czekam na dalszy ciąg.
Pozdrawiam cieplutko i życzę
radosnych i rodzinnych Świąt
Wielkiej Nocy. Dużo zdróweczka.
Piękna melancholia; czekam na c.d.* Pozdrawiam
dziecko naprawdę płacze przez podniesione głosy? a my
mamy w sobie coś z dziecka całe życie, starsi mają po
prostu jeszcze coś do przekazania
Czekam na dalsze części:) Pozdrawiam przed
świątecznie-:)
Dwa kurczaczki się spotkały
i pisankę dać nam chciały.
Z jajka woda wyleciała,
śmigus - dyngus obwieszczała.
Wesołego Alleluja!
Pięknie, czekam na dalszy ciąg :)
mogę tylko dodać ze pięknie piszesz
czekam na dalszy ciąg
Bardzo ładna melancholia
A z tym fragmentem, że "zwierzęta są bardziej ludzkie
niż sami ludzie" to się zgadzam
Pozdrawiam Tesso:-)
piękne opowiadanie śliczna melancholia serdeczności
Jesteś jak Szeherezada. Opowiadasz bardzo
ciekawie.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.