Corpus Perfectum
Kosmos Chrystusa,
ciało doskonałe,
po wieki oczyszczone, zmartwychwstałe,
w grobowcach robaki czekają z wypiekami,
zadziwione.
Z piekielnego pyłu, gwiezdnego odpływu,
wyłania się kosmiczny żarłacz,
z miską budyniu, zgniłą mgławicą.
Na krańcu promieni, na samym końcu
plaży,
małżeństwu starców, przypływ oddciął
ścieżkę do domu,
więc chodzą po morzu przytuleni, szepcząc o
darach Jezusa,
każda kolejna fala to ich nastepny krok,
bezdomni ale dumni z kamienia węgielnego w
miłośći przy, której cuda świata są
niczym.
Kosmiczny żarłacz w płaszczu z naleśnika,
nieco się podpiekł,
zapomniany, upija się bimbrem wyciśniętym z
czarnych dziur.
Piekielny pył staje się coraz rzadszy,
górnicy wiedzą więcej o grzesznej
inchalacji, której codziennie byli
poddawani.
A małżeństwo starców coraz młodsze jak po
liftingu,
sarna, osiołek i koń szepczą im o
kopytkach.
Wieczorem pył opada,
na plaży wąż u komuni.
Zakochani starcy wsród gorejących
krzaków,
zatopieni w modlitwie,
łamią się wszechświatem,
przemienieni w drodze do królestwa nie z
tego świata.
Niech to co podzielone,
kawałek po kawałku się spaja,
tak właśnie w ciele Chrystusa,
który wybawia Pełnią.
Komentarze (1)
Prawie się posikałem przy paru wersach. Błagam, o
poważnych tematach pisz poważnie :)