Coś, co mogłoby byc sonetem ale...
Odpędźcie te szare duchy
waszych przerośniętych osad,
gdzie każdy jest rzeźnikiem
swojego beznadziejnego mięsa
Wyzwólcie swoje żylaste tyłki
spod pajęczej sieci pieprzonych
pieprzem iluzji i ułudy
kłamstw brunatności życia
Wyrzućcie swoje naiwne gęby
na padół trwania kolorami
tęczy jaskrawości poranka
pojawiającego się periodycznie
Postawcie na swoim
i ciągnijcie ten traktor...
autor
Zbuntowany Wędrowiec
Dodano: 2006-12-21 23:00:45
Ten wiersz przeczytano 435 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.