Coś się psuje...
W poważnym kraju rządził król,
Lecz nagle w sobie poczuł ból.
Powiedział – koniec, coś się psuje,
Władzy, więc swej nie potrzebuję.
Oddam ją w inne zdrowe ręce,
Po cóż mi trwać tak w wielkiej męce.
Rozum odmawia zdrowych treści,
Wolę te resztki w ciszy pieścić.
Załamywali wszyscy dłonie,
Że to oznacza straszny koniec.
Chaos narodem wnet zawładnie,
Kiedy monarchia nagle padnie.
A na ulice wyjdą tłumy,
By powód dać do własnej dumy.
Oraz nadzieją wesprzeć króla,
W tych przykrych, i przedziwnych bólach.
Król niezrażony mediów sądem,
Rzekł – ja na tronie już nie siądę.
Nie jestem też skończony głupek,
Całujcie mnie w dostojna pupę.
Spakował torbę, do niej wrzucił,
Potrzebne rzeczy…, i nie wrócił.
Taki był koniec abdykacji,
Króla, co pewny był swej racji.
Komentarze (6)
Piękny wiersz , dostarcza tyle pozytywnych doznań i
wzruszeń . Poza tym, robi wielkie wrażenie na
czytelniku, aż trudno wyjść z podziwu, że można tak
pięknie operować słowem i tak mistrzowsko dobierać
rymy. Ten wiersz jest taki śliczny i piękny, a miłość
wyjaśnia wszystko.
W każdym słowie kryje się niebanalna treść. Poza tym
ładna forma wiersza , głęboki sens, przyjazny styl ,
a jaki przekaz… zachowuje subtelność , finezję …mmhmm
…. nie dla pospolitych umysłów, on jest, ale dla
posiadających wysublimowany gust, zapewne dla tych ,
co do filharmonii chodzą często i o muzyce
symfonicznej wiedzą bardzo dużo ;) Pozdrawiam zatem
serdecznie i głosik daję.
Bardzo na tak. Pozdrawiam
Dwa ostatnie... przdostatniej... - rewelacja. To
dopiero byłby szum :-) :-) :-) Miłego...
:-)
Super!
Jeśli chodzi o papieża to nie wiem o co robi się takie
wielkie halo. Media znów coś przykryły tym razem
papieżem?