Cóż ci uczyniłam
przyszłam na świat nieproszona
pełna płaczu w obcej pościeli
nawet nie wzięłaś mnie na ręce
pomiędzy mną a tobą
życie poskładane z kawałków żalu
będąc dzieckiem potknęłam się o kamień
rozbijając kolano wołałam mamo -
kiedyś staniemy przed Bogiem ubrani
w grzeszne czyny
nieba nie można zakuć w kajdany
Komentarze (16)
Tak wyglądała "więź" bohaterki wiersza z matką,
identycznie a może jeszcze gorzej z moim ojcem.
Nie miał ochoty w ogóle mnie poznać,
w międzyczasie miał czwórkę dzieci
z inną kobietą, które dowiedziały się ode mnie,
po jego śmierci, że mają przyrodniego brata,
noszącego imię naszego wspólnego ojca.
Matka pomimo strasznej biedy, nie wystąpiła
o alimenty. Honor jej na to nie pozwalał.
Samo życie. Dobry, jakże smutny wiersz.
Ciepło pozdrawiam. Miłego weekendu :)