Cudza bieda
Mało mi było własnej biedy,
To się o cudzą wystarałem.
Tylko czekałem, oraz kiedy,
Trafi, i zrani ciało całe.
Minęło dni może ze cztery,
A może trzy, już nie pamiętam.
Anonim przysłał liścik szczery,
W nim moja postać nie jest święta.
Łobuz, kanalia, cudzołożnik,
Zdrajca narodu, i idiota.
Opisem zepchnął mnie w narożnik,
Minusem zaś nie była cnota.
Co miałem zrobić – protestować,
Komu przedstawić swą obronę.
A może głowę w piasek schować,
Oczy skierować w inną stronę.
Lecz to mnie strasznie dotykało,
Raniło duszę do czeluści.
I co najgorsze, zabolało,
A tego człowiek nie odpuści.
I wiecie, co zrobiłem słusznie,
Olałem tego anonima.
Niechaj się pastwi już bezdusznie,
Mój rozum ogrom zła wytrzyma.
Nie takie rzeczy ciało znosi,
Zwłaszcza świadome oskarżenia.
Kłamstwo o prawdę musi prosić,
Prawda rozsądek swój docenia.
Komentarze (3)
Niezwykle mądre postępowanie! Podziw ;D
Anonimy nie zasługują na uwagę. Piszą je nieszczerzy,
nie mający odwagi spojrzeć prawdie w oczy.Dobrze
zrobiłeś.Pozdrawiam.
anonimy to wredna rzecz posługują się nimi tylko
tchórze a takich teraz pełno i nie tylko wśród
prostych ludzi, pozdrówka