Cwał
moje życie ostatnio
niepokorne i rozhukane
jak narowisty koń
biegnie gdzieś...
przez łąki
zielenią soczyste
przez lasy
żywicą wonne
nie spocznie
nawet w nocy
jakby srebrzystość
księżyca
pchała je
w otwarte ramiona
północy
znów świt
nowe słońce
a ono biegnie
i biegnie
na oślep
głuche na moje
rozkazy
groźby
błagania
trzymam sie grzywy
i próbuje nie spaść
bo wiem
że zatrzymać
go nie potrafię
tak trwa
mój cwał szalony
z oczami
pełnymi nowych
miejsc
włosami
mytymi przez
deszcz...
Komentarze (3)
Jak już wiele razy stwierdziłam, sama nie mam żadnych
doświadczeń z białą poezją, więc gratuluję tym, którzy
potrafią, ja sama niestety nie...
Ten nick brzmi jakoś tak z turecka,czy mam rację?
poczułem zapach lasu...i ptaków śpiew...na polanie
stado koni biegnie słychać tętent....
dziekuje.....piękny obraz....
Piękna melodia tego wiersza, a temat zawsze
aktualny...