cynamonowe niebo
mówiła
nie uchroniłam przed gromem
zatrzasnęła okiennice przed kolorami
kwiatów
brunatniała cisza między wersami dni
płynęła po morzu słonej łaski
coraz rzadziej gładząc zielony kamień
nadziei
może się jeszcze odnajdzie na dnie kieszeni
wygniecionego płaszcza bezbarwnych snów
wynuci perliście ptakami o poranku
stając przed lustrem tamtego dnia
zobaczyła cynamonową niemoc rzęs
źrenice uchylone piersiom
dłonie tulące spłoszone jak gołąb serce
prosiła figlarnym półksiężycem
by znów wpisał ją w niebo ciepłem ust
Komentarze (1)
Wiersz ma ujmujący, melancholijny klimat, oryginalne
metafory. Nie rozumiem ,co prawda co to jest
cynamonowa niemoc rzęs, dlaczego nie marcepanowa albo
imbirowa? Ale ponieważ cynamon uwielbiam to przyjmuję
wiersz z całym dobrodziejstwem inwentarza i z
podziwem.