Czarne liście paranoi
Doświadczam miłości zakazanej
Jednostronnej
Bez lustrzanego odbicia...
Jakże mam kochać cierpiąc?
Jak długo jeszcze znosić ten ból?
Ale nawet jeśli do bólu się
przyzwyczaiłam
To co mi po takiej miłości?
Bez spojrzeń prosto w oczy
I zaglądania do wnętrza duszy.
Bez dotyku i pocałunku,
Bez czułego szeptu,
Bez ciągłego powtarzania: Kocham Cię!
To teraz podchody chyba się nazywa...
Jakby gra w dwie osoby z jednym
pionkiem.
I może wiarę powinnam już stracić
A jednak nadzieją żyję po dziś dzień.
Tylko czy warto?
Wątpliwości cały czas mnie dosięgają...
Lecz mimo wszystko
Chcę go kochać i nie przestawać!
Może kiedy cierpliwie poczekam
Zgubi ta piękna róża
Czarne liście paranoi...
Być może spotkamy się w jednym budynku
I zasiądziemy przy jednym stole
A wtedy planeta miłości
Stanie się dla nas otworem.
Tylko czy wystarczy mi tej cierpliwości?
Tego jeszcze nie wiem
To wszystko się okaże
Na własnej skórze się przekonam
Jaką Pan Bóg drogę mi wskaże.
Komentarze (2)
czeka Cie długa droga ,ale jesteś zdecydowana .. nawet
na cierpienie ...Bardzo szczery osobisty wiersz
podejrzewam ze Bog milosci zakazanej nie poprze ale z
drugiej strony majac za soba sporo roznych doswiadczen
mysle ze lepsza jest taka milosc niz zadna bo choc
serce cierpi...to jednak zyje...kocha ma
nadzieje...sni i marzy...jesli jednak masz na tyle
sily ...zapomnij i poszukaj szczescia gdzie
indziej....bardzo ciekawy wiersz ladnie ujelas swoje
rozterki