czarne róże
Wiersz nie jest "manifestem" autora a raczej studium egoizmu dzisiejszego człowieka
Hoduję róże, piękne czarne kwiaty
W mrocznych pieczarach słodkiej
nienawiści
Upajam się wonią złości i zawiści
Modlitwą polaka niechaj czar się ziści
Podlewam wytrwale rosą łez zwątpienia
Ogrzewam oddechem rządzą przepełnionym
By kwitły we mnie, by mnie otulały
By były mą wyspą w oceanie słonym
Rankiem, gdy księżyc wschodzi
Nad mym szarym domem
Sprawdzam czy Twa miłość którejś nie
zabiła
By nie sprawdził się jakiś dobry omen
By Twa dobroć mych czarnych kwiatów nie
zniszczyła
Komentarze (5)
Stell,piękny listopadowy wiersz;) od razu zachwycił
mnie swoją urodą. Dla mnie on pachnie tym trującym
zapachem, który kocham, który odurza i czaruje jak
cały świat poezji. Zrozumiesz czy "Nie zrozumiesz...?"
Intrygujesz słowem...na plus....
Tak, wiersz zabrzmiał rzeczywiście, jak studium
przypadku. Jest dobry!
Egotyzm to jest właśnie alienacja to niefrasobliwe
pozostawanie w swojej skorupie wolnoć w moim a czarne
róże niech rosną wygodne to i nie trzeba się wzruszać
Postawa która wynika z doświadczeń zaniku wrażliwości
lub zbyt wysoko by widzieć indywidualnego człowieka To
manifest przekorny aby wzbudzić reakcję Dobry wiersz
Brawo!
jakby wyznanie polityka -może mylnie odczytane lecz
sercem tak widziane - pozdrawiam