Czarne róże (w ogrodzie smutku)
Pamiętam tamtą noc...
Zmierzch rozlał atrament na bezchmurne
niebo
Gwar zwolna zamierał... zostaliśmy tylko
my
Połączeni przez miłość
Połączeni przez przeznaczenie
Wpatrywaliśmy się w swe lśniące oczy
I tańczyliśmy...
Tańczyliśmy pod nagimi gwiazdami
Skąpani w srebrnobiałych promykach
księżyca
Wtuleni w swe rozgrzane ciała
Pragnęliśmy tylko siebie...
Dlaczego to tak szybko przeminęło?
Wciąż za tym tęsknię...
I codziennie powracam na to miejsce
A wraz ze mną wszystkie te wspomnienia
Znów stoję pod nagimi gwiazdami, pod tymi
samymi
Pod którymi jeszcze niedawno razem
tańczyliśmy
Zapominając o problemach tego świata
Ze łzami w oczach spoglądam w górę
I uderzam pięściami w firmament
A lśniące gwiazdy spadają na cztery strony
świata
Chowam głowę w swych zakrwawionych
dłoniach
By nie popaść w szaleństwo
By przypomnieć sobie rysy jej twarzy
By zapomnieć o przeszłości
Zamykam oczy
By ten dzień się skończył
Krzyczę i płaczę
A mój głos i cichy szloch odbijają się
echem
We wszystkich pustych przestrzeniach
Które pozostawiłaś po sobie odchodząc
Samotność bezlitośnie zabija marzycieli
Którzy potrzebują miłości
Którzy są bez niej jak czarne róże
Samotnie rosnące w dawno zapomnianym
Ogrodzie smutku
Którego nikt już przez lata nie
odwiedzał
Samotność bezlitośnie zabija marzycieli
Którzy są jak ptaki bez swych skrzydeł
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.